wtorek, 18 marca 2014

Skandal z Pyrkonem w tle, czyli "Jak Cię widzą, tak Cię piszą", czy "nieważne jak o Tobie mówią, ważne żeby mówili"?

Kryzys jest ostatnio bardzo modnym słowem i to w różnych kontekstach. Odkąd marki wyszły naprzeciw klientom, regularnie słyszy się o mniejszych czy większych kryzysach w  świecie mediów społecznościowych.

Czy jednak szum wokół często komentowanej przez ostatnie dni reklamy konwentu "Pyrkon", można rozpatrywać w kategorii kryzysu?

Dla tych, którzy nie znają tematu, odsyłam do omawianego spotu
https://www.youtube.com/watch?v=_Nv2KEE_RkQ

Nie chcę wypowiadać się na temat samej reklamy, czy jest seksistowska, czy nie, jeśli ktoś naprawdę poczuł się zgorszony, to zamiast pisać niewybredne komentarze na facebooku czy youtube, niech zgłosi ją do Komisji Etyki Reklamy.


A teraz po trochu o dwóch stronach medalu :


  • pojawienie się informacji o spocie w ogólnopolskich portalach, takich jak : onet.pl, gazeta.pl, cdaction.pl i wielu innych, mniejszych serwisach - zasięg jakiego do tej pory nie udało się uzyskać 

  • wywiązanie się rozmów na temat tego typu wydarzeń, czyli słowo "Pyrkon" odbijające się w Internecie szerokim echem

Podejrzewam, że naturalnie przełożyło się to na zwiększenie odwiedzin strony Pyrkonu. Moje pytanie jest takie: jakiej jakości ruchu przysporzyło to stronie? Onet tak jak gazeta są portalami znanymi z taniej sensacji i rozdmuchiwania tematów do niemożliwości.

Z drugiej strony: osoby wybierające się na Pyrkon (szczególnie podatna młodzież), mogą wręcz czuć się dumni, że media piszą o nich i tym bardziej bronić konwentu w obliczu ataków. To buduje przywiązanie i angażuje.

Pod filmem pojawiały się też głosy osób, które miały zamiar wybrać się na Konwent, ale reklama zraziła ich na tyle, że postanowiły zrezygnować z imprezy. Obiektywnie patrząc, nie widziałam takich wpisów zbyt wiele, dlatego tym bardziej ciekawi mnie, czy w JAKIKOLWIEK sposób przełoży się to na liczbę uczestników.

Co mnie zainteresowało najbardziej to to, że fanom, a w szczególności fankom fantastyki, może chodzić o zupełnie inne dno tej sytuacji.

Na facebooku lub youtube (nie pamiętam dokładnie, za dużo informacji na raz), przeczytałam post dotyczący charakteru samej imprezy i fantastyki jako takiej.
Chodziło głównie o to, że fantastyka jest przesiąknięta seksem i nie ważne czy to komiks, czy gra, elementy nagości i epatowanie nią są na porządku dziennym. Tak samo konkurs strojów, będący ważnym elementem konwentu, w przypadku kobiet kończy się często na pokazaniu jak największego obszaru ciała.

Wypowiadam się jako osoba, która nigdy nie uczestniczyła we wspomnianym konwencie, miałam jedynie okazję oglądać nagrania z Pyrkonu i przyznam, że co nieco tam można było zobaczyć. Podejrzewam jednak, że osoby w przebraniach są mniejszością, a stroje są tak różnorodne, że ciężko generalizować.

Pomijam więc indywidualne odczucia kobiet uczestniczących w konwencie, ale biorąc pod uwagę, że uczestniczą w nim również rodziny z dziećmi, ten temat jest wart rozpatrzenia.

Nie chodzi tu o ustalenie jakiejś konkretnej etykiety i zapisów w regulaminie o granicach obnażania ciała, bardziej chodzi tu o znajomość swojej grupy docelowej i jej odczuć.

Samej akcji ze spotem nie nazwałabym bezpośrednio kryzysem, dla mnie to raczej dowód, że Pyrkon staje się coraz poważniejszą imprezą, a jego organizatorzy, powinni przeanalizować dokładnie sytuację, aby na przyszłość mieć świadomość odpowiedzialności. I to nie tylko za wizerunek samej imprezy, ale też fantastyki oraz samych fantastów. Przy liczbie ok. 12 tysięcy uczestników, ta odpowiedzialność rośnie i powinna być motorem do usprawnienia działań w zakresie marketingu i PR. Tu ewidentnie nie chodzi już o sam spot, który utonął dawno w morzu "dyskusji". Może jest to po prostu pole do ciekawej i potrzebnej rozmowy na pewne drażliwe rematy?

A wszystkim wybierającym się na Pyrkon 2014, życzę udanej zabawy :)


Aktualizacja:


Pyrkon 2014 odwiedziło prawie 25 tysięcy osób. Dla dobra tych, którzy nadal zabierają głos w dyskusji na temat reklamy, uczestników Konwentu i jego przeciwników, proponowałabym stworzyć spójną strategię kreowania wizerunku oraz zarządzania kryzysowego. W kontekście tego typu wydarzeń, to na pewno nie pierwsza i nie ostatnia kontrowersyjna dyskusja, więc zamiast uskuteczniać słowne przepychanki, które nikomu nie pomagają, lepiej uzbroić się w przemyślane i konkretne argumenty. Mam wrażenie, że w  tym przypadku poziom Pyrkonu zaczyna być już postrzegany przez pryzmat niewybrednych komentarzy Uczestników, którzy są największą wizytówką festiwalu. Na wizerunek Festiwalu naprawdę można mieć wpływ i jeśli się go świadomie ukształtuje, niskopoziomowe odzywki nie będą brane za stanowisko Uczestników.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz