Zarzucono mi, że tytuły moich postów nie są chwytliwe...
No nie są :)
Zalatuje mi to trochę tym, o czym mówił Paweł Tkaczyk w tekście :"Jeśli kochasz to, co robisz, nie waż się tego sprzedawać".
Może to trochę naciągane porównanie, ale mój blog nie jest towarem który chcę sprzedać, a jedynie wycinkiem moich przemyśleń, jestem z nim związana emocjonalnie i na szczęście nie muszę zarabiać nim na chleb:)
Jednak o chwytliwych tytułach słów kilka napiszę.
Lekka, błyskotliwa publikacja, która ostatnio wpadła mi w ręce, czyli "Hiperswazja"Jakuba Woźniaka, posłuży mi w tym poście za bibliografię.
Każdy z nas codziennie zasypywany jest masą tekstów, które krzyczą "przeczytaj mnie!".
Mają one różne cele, ale zwykle i tak chodzi o to, żeby nam coś sprzedać albo coś od nas dostać;)
Bronią tych tekstów jest dobry tytuł i to właśnie on decyduje o tym, czy poświęcimy im swój czas.
Pokuszę się o stwierdzenie, że bez szczególnego znaczenia jest nasze wykształcenie, wiek, czy stan materialny, większość z nas i tak łapie się na te same chwyty.
Mistrzem w tworzeniu intrygujących tematów jest niewątpliwie wp.pl.
Zwykle, treść tekstu na tym portalu jest nieadekwatna, a conajmniej niewspółmiernie mniej interesująca od nagłówka, ale najwyraźniej dodatkowe wyświetlenie więcej jest tego warte.
A co to za chwyty? Jakiego typu nagłówki przyciągają naszą uwagę?
Jakub Woźniak, dzieli je na kilka kategorii.
Rewolucja, czyli:
- początek czegoś
- koniec czegoś
- wielka zmiana, metamorfoza
- olbrzymie poruszenie
"My też nie wierzyliśmy, ale to już koniec wolnego internetu", albo cytat promujący kwartalnik Nowe Media "Ludzie reklamy, marketingu, PR przyznają: wszystko, co poznaliśmy dotąd, już nie działa.".
Przykładów jest wiele, np. sieć Avans w reklamach z Wiśniewskim, postawiła silnie na motyw rewolucji.
Trzeba tylko pamiętać, że motyw ten działa, ale szybko może się przejeść i stracić na sile, a ostatni niedoszły koniec świata, chyba nas trochę uodpornił na takie slogany.
Mody i Trendy, czyli dowód społeczny Cialdiniego
"Wszyscy mają mambę, mam i ja!"pamiętacie?
Większości z nas daleko do kontrowersyjnego indywidualisty, a żyjąc w społeczeństwie, atawistycznie poszukujemy akceptacji grupy.
Nawet jeśli dana grupa robi coś złego, to często bardziej skłonni będziemy do poparcia jej, niż do przeciwstawienia się silniejszym.
Najbardziej działa to na młodzież, im jesteśmy starsi, zdobywamy doświadczenie i gruntujemy swoją pozycję w społeczeństwie, tym mniej jesteśmy podatni na chwilowe trendy.
Siłą są tu często statystyki np. "7 na 10 Osób przenoszących numer, przechodzi do sieci XYZ", więc nikt mnie nie skrytykuje jeśli zrobię to samo;).
Wspólny wróg
W obliczu zagrożenia, wszyscy stają ramię w ramię i walczą przeciw wspólnemu wrogowi.
To nie tylko element wielu scenariuszy filmowych, ale też pozostałość po naszych przodkach i pierwotnych instynktach.
Bierzemy naszą grupę docelową i zastanawiamy się, jakiego wroga im podsunąć, a jeśli go nie ma, to można spróbować stworzyć go samemu.
"Bakterie, nasz wróg nr 1", "Nigdy więcej matowych, połamanych włosów!" i setki innych przykładów, to chyba jeden z ulubionych motywów reklamowych.
Aktualności
Koniec świata, to niesamowite zjawisko marketingowe.
Ten bardzo nośny temat, szybko stał się narzędziem promocji, wystarczy przypomnieć sobie reklamę Toyoty i przełożenie daty zagłady, ze względu na wejście nowego modelu auta.
Można odnieść się też do innych, ale również nośnych medialnie wydarzeń, Kaczyński z tabletem, konflikt Korei i USA. Atrakcyjność takich newsów, można mierzyć w ilości i szybkości wyprodukowanych na ich temat memów:)
Jest to dobra okazja do zaistnienia, ale jak to aktualność, ma krótką datę ważności.
Kontrowersyjne i nietypowe stwierdzenia
Bierzemy zdanie z którym większość ludzi się zgodzi, a potem stawiamy antytezę.
Uwielbiam te romantyczne, wiosenne wieczory, kiedy śnieg pada z nieba, wiatr wygina drzewa(ale, że co???śnieg?!wiatr?!O.o)...a ja siedzę w domu, grzejąc tyłek przy kominku firmy XYZ :D
To tak w skrócie;)
Jak macie pomysł i argumenty na jego obronę, to zainteresowanie murowane, ale jeśli okaże się, że nie umiecie się obronić, to odbiorcy Was zjedzą;)
Elity i zadowolone społeczności
Splendor i sława. Złota karta, poważanie i drogie metki.
Kup nasz produkt, a staniesz się częścią tego świata, tego wyjątkowego stylu życia dla wybranych.
Daleko nie szukając - Harley Davidson.
Albo prościej:"dołącz do grona naszych zadowolonych klientów".
Jak nie chcesz być zadowolonym klientem, to dalej możesz być frajerem, Twój wybór.
Znów manipulacja na poziomie najniższych instynktów, czyli pragnienia przynależności do grupy (i to tej "najlepszej").
Konflikty Społeczne
Wyznawcy Apple i reszta świata, pukająca się w głowę i zastanawiająca się, jak można tak czcić nadgryzione jabłuszko?
Emocje, emocje i jeszcze raz emocje.Walka między skrajnościami.
Widać to dobrze w przepychankach pomiędzy producentami aut. Nawiązywanie do reklam konkurencji i subtelna ironia, angażują właścicieli aut, wprowadzając pewną rywalizację i przywiązanie do marki.
W zasadzie, wystarczy w reklamie lekko zadrwić z konkurencji, a emocje po stronie jej zwolenników jak i przeciwników wzrosną. Zawsze jednak można przesadzić, a i zakończyć taki konflikt jest ciężko.
Tajemnice
"Sekretny sposób na pozbycie się 50 kilogramów w tydzień!", "Poznaj sekret pięknych włosów",
"10 tajemnic współczesnej kobiety" itd...brzmi znajomo, prawda?:)
Nie ma co się na ten temat rozpisywać, każdy z nas na pewno kiedyś złapał się na taki intrygujący tytuł;)
Zakazany owoc, czyli reguła niedostępności
Pamiętam jak parę lat temu wszędzie huczało o tym, że nasz cudowny, śmiercionośny, biały cukier, ma zniknąć ze sklepowych półek.
Pamiętam też ludzi kupujących go w ilościach, których nie skonsumowaliby pewnie przez całe życie.
Nasza wrodzona przekora jest silnym bodźcem, który można wykorzystać w marketingu.
Jak to, mi nie wolno? Kto mi zabroni? No cóż, zakazany owoc smakuje ponoć najlepiej:)
Jeśli czegoś jest pełno, to nie zachęca nas zbytnio do kupna, ale edycja limitowana, to już inna sprawa.
W końcu ponoć "smak skręta, w 90% składa się z jego nielegalności";)
Wezwanie do buntu - Hitler wiedział co robi
Ten schemat zahacza o rewolucję i zakazany owoc, ale działa stricte na poczuciu frustracji.
To nam należą się niskie ceny!, Oddajcie nam nasze pieniądze!, Już dość uporczywych plam!.
Stare, dobre slogany, naładowane emocjami.
Łatwo wpasować się w ten wzorzec, ale przez to, że jest on tak szeroko stosowany, może nieco kuleć na skuteczności.
Podobnych schematów jest więcej, wymieniłam kilka wg. mnie najistotniejszych i najczęściej spotykanych.
Prawda jest taka, że media manipulują nami na każdym kroku, a każde słabości konsumenta są natychmiast wykorzystywane.
Jednak każdemu z nas, zdarza się skrobnąć od czasu do czasu jakiś tekst, niekoniecznie marketingowy.
Dlaczego więc, nie posłużyć się znanymi i sprawdzonymi metodami na zwiększenie skuteczności naszego przekazu?;)
A na koniec kreatywnie, reklamowo i outdoorowo.
P.S. Wbrew trendom, nie chcę chodzić w lato w klapkach po śniegu, więc oddajcie mi w końcu tę wiosnę, bo to już przestało być zabawne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz